Jesień zmienia drogę...

Wieje wiatr....odwracam twarz w jego kierunku, a on roztrzepuje mi włosy. Niesie zapach dymu i liści i gałązek palonych w ogródkach. Duży, jak talerz, liść Jawora ma już pożółkłe krawędzie...idzie jesień i ten wiatr...niesie z sobą dreszcz tajemnicy, jakiejś magicznej przemiany natury, która po prostu, w pół kroku, kładzie się na ziemi i zasypia. Wszyscy są zaskoczeni, jakby chcieli złapać za warkocz uciekającą pannę.
Lubię ten czas tęsknoty, swetry otulają ramiona, wiersze same się piszą, obrazy w kawiarni wyskakują z głowy i jak linia arabeski wpełzają na karton. Dym z ognisk zrobił chyba sobie gniazdo na mojej głowie bo na obrazach są jesienne zbiory ziół i czarnego bzu i dzikiej róży, głogu, zupa z marchewki i pietruszki, która rozgrzewa zimne stopy, płoną świece, a gorący dzbanek kawy z cynamonem i kurkumą wlewa w serce nadzieje, że to nie koniec, ale dopiero początek przemiany, bo przecież gdy wieje wiatr zmienia się natura ale i w człowieku zmienia się coś...



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wrzesień...zanurzam się w międzyczasie...

Gdzie mieszka miłość?

Kobiecość, w której żyję.

Chudy pasztet :) czyli moje pierwsze kroki na poważnie;):)

Idę pod prąd...już podjęłam decyzję.

Branie w posiadanie...

Czerwonowłosa wiedźma...

Życie w rozkwicie :)

Moje spotkanie z kobiecością