czas poświęcony...

Wykupić czas z całego dnia i dać go tylko tej maleńkiej kruszynce, która drepcze koło mnie...która patrzy na mnie filuternie z niemym pytaniem: no to co teraz robimy?
Wykupić czas od naczyń, prania, obiadu, zakupów, kotów pod łóżkiem...
Mała, lepka rączka wkręca się w moją dłoń, zamyka ciepłem i zabiera mnie w magiczny świat, gdzie czas płynie inaczej. 
Powietrze, wilgotne i ciepłe, słońce migocze w liściach drzewa orzechowego, dotykam ziemi, czarnej i miłej, Malutka zrywa paluszkami jeszcze niedojrzałe porzeczki, przebiera paluszkami u stóp i marszczy nos...oglądamy Bożą krówkę, która ku dziecinnemu zaskoczeniu odlatuje z koniuszka palca. 
Leżymy na trawie i gilgoczemy się kwiatkiem: uszka, nosek, szyjka...Malutka się wije w perlistym śmiechu.
Patrzę na to i otwieram szeroko oczy w zauroczeniu.
Czas poświęcony na słodkie nic, dolce far niente, staje się świętym czasem wszystkiego, gdy Malutka z przymkniętymi oczkami, otacza moją szyję rączkami i tuli się szukając u mnie domu...
Przypominam sobie wtedy słowa mądrego pana, wypowiedziane pod klonem, przy drewnianej ławie: czas poświęcony oznacza czas święty.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wrzesień...zanurzam się w międzyczasie...

Gdzie mieszka miłość?

Kobiecość, w której żyję.

Chudy pasztet :) czyli moje pierwsze kroki na poważnie;):)

Idę pod prąd...już podjęłam decyzję.

Branie w posiadanie...

Czerwonowłosa wiedźma...

Moje spotkanie z kobiecością

Życie w rozkwicie :)