Taka nigdy nie będę...

Ja, żona. Ja, matka. Ja, cholernie poukładana, miałam sen. Zbudził mnie w nocy i nie dał spokoju do dziś.
Grzeczna byłam, od zawsze. Nudnie, okropnie, ohydnie grzeczna. Ucząca się, wierząca. 
Teraz mam 30 lat i patrząc wstecz czuję gorzki smak niewykorzystanych okazji. 
Nie nauczyłam się palić, ba, nie spróbowałam ani jednego papierosa! Nie nauczyłam się pić wódki, ba, nie wypiłam ani kieliszka. Nie zapaliłam jointa. Nie sypiałam z mężczyzną bez zobowiązań. Nie chodziłam na koncerty. Nie szalałam na imprezach. Nie znam życia.
Gdy o tym myślę, czuję żal, cholerny żal, że umknęło mi to, co jest smaczkiem życia, a inteligentnie używane może stać się wspomnieniem młodości.
Słyszałam raz zdanie: "lepiej prosić o przebaczenie niż o pozwolenie" i cholera, to cała prawda o życiu.
Teraz jestem żoną fajnego męża, mamą fajnej córki, gospodynią fajnego domu i mam wszystko czego potrzebuję ale czuję niedosyt. 
Chce mi się palić papierosy, słuchać dekadenckiej muzyki, upić się choć raz i rzygać gdzieś na ulicy, tańczyć do rana w klubie, kochać się z mężem w aucie...jestem za młoda by tego nie robić i za stara by o tym choćby myśleć. Zamknięta w konwenansach i w tym co wypada. Jest mi siebie żal...
W moim życiu nie ma miejsca na takie wyskoki, jeśli chcę stworzyć mojej rodzinie to czego dla nich pragnę-coś najlepszego.
Pozostaje mi chyba tylko przeboleć to, pogodzić się, że życie wiedzie nieraz różnymi ścieżkami. Może kiedyś okaże się, że jednak słusznymi. 
Dziś mam żałobę po dziewczynie, którą nigdy nie będę...


                                Axl Rose, Slash i panna ;)

Komentarze

  1. ja na szczęście nie muszę niczego żałować

    ale chłopaków odkopałaś na zdjęciu :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To się ciesz :)Pewnie fajnie będzie na starość zdjęcia oglądać i imponować wnukom ;)
    Zdjęcie czaderskie, to fakt :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Do papierosów nigdy mnie nie ciągnęło, wręcz przeciwnie. Wódkę pić potrafię ale z mężczyzną byłam tylko jednym tak na prawdę. I nie żałuję - chociaż moje rówieśniczki robią właśnie teraz to, co ty opisujesz. Może za 10 lat przyjdzie refleksja: mogłam później zostać mamą, nie wychodzić tak wcześnie za mąż...Ale teraz...Jest dobrze :D
    A seks w aucie zawsze można wypróbować, fajna sprawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam, oj tam, waniliowego papieroska możesz sobie buchnąć wieczorem przy blasku księżyca z wiedźmami na balkonie i napić się whisky w naparstku, skoro nie paliłaś, na pewno nie będzie Ci smakował. Nie będziesz żałować, że nie spróbowałaś, a będziesz szczęśliwa i docenisz to, że masz spokojne i grzeczne życie. Lepiej czasem poszaleć z głową niż raz ją stracić w akcie desperacji:)Wtedy to dopiero jest żal. Ja od dawna potęskniwałam za imprą z dobrym alkoholem, po niespełna dwóch latach od urodzenia dziecka udało nam się czmychnąć z domu po uspaniu dziecka.. i co? Mąż pił najlepszą whisky obserwując panoramę stolicy z 22 piętra, podchodzę do niego i mówię: "o czym myślisz..", a on: "tęsknię za nim.." :)A potem pojechaliśmy jeszcze do klubu, poskakaliśmy 10 minut... i wróciliśmy do domu, marząc o gorącej herbacie. W klubie śmierdziało potem, muzyka to łomot, a wszyscy sie zachwycają, że taki dobry klub... Już nie dla nas. Czasem trzeba się przekonać, że to na co mamy ochotę nie smakuje tak jak dawniej:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kejt, pewnie masz rację. Stąd moja żałoba, bo to co minęło już nie wróci, a teraz nie ma już miejsca na "normalną" realizację tego wszystkiego. Wśród imprezujące w klubie młodzieży czułabym się pewnie, jak dzik, papieros w akcie desperacji po 30-stce to nie to samo co popalanie za murkiem szkoły średniej lub na studenckich bibach, a upita teraz wyglądałabym pewnie śmiesznie.
    Stąd mój ból, gdy był na to czas, ja byłam świętą, a teraz już nie wypada realizować tych wszystkich szaleństw zarezerwowanych dla "młodości".
    Czyżby dopadała mnie kryzys wieku średniego tuż po 30-tych urodzinach? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba tak:) ja 30 kończę w przyszłym tygodniu i wcale nie z tego powodu, a jednak robi się w głowie podobny bilans niewykorzystanych szans..

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedalej jak wczoraj też naszła mnie refleksja na temat zbuntowanej młodości. Obserwuję w kraju, w którym mieszkam ( Szwajcaria) młodych ludzi, którzy już w wieku licealnym wiedzą jak potoczy się ich życiowa droga. Tak działa tu system i nie mają oni okazji do buntu. Czasem zastanawiam się czy któregoś dnia to wszystko w nich nie pęknie i nie weźmie góry zwykła potrzeba zrobienia czegoś głupiego, czegoś na opak, co nikomu się nie spodoba? A co do żalu za przeszłością- ja czułam kiedyś podobny, z tym, że żałowałam właśnie bycia tę ,,zbuntowaną".Myślę, że to, kim byłam w przeszłości, wpływa na mój wieczny niepokój teraz. Czasem z nostalgią wspominam licealne czasy, ale niestety po drodze zostawiłam tez wielu skrzywdzonych przeze mnie ludzi, bo to, że upijasz się, uciekasz z domu czy wybierasz podejrzane towarzycho w wieku nastu lat, nie dotyczy tylko Ciebie. Teraz to już przeszłość- stare dzieje, ale czasem żałuję tego co mówiłam/ zrobiłam moim rodzicom i modlę się, żeby mój syn nie był w młodości aż tak pogubiony;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajna i ciekawa to jest historia.Oby ich było więcej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wrzesień...zanurzam się w międzyczasie...

Gdzie mieszka miłość?

Kobiecość, w której żyję.

Chudy pasztet :) czyli moje pierwsze kroki na poważnie;):)

Idę pod prąd...już podjęłam decyzję.

Branie w posiadanie...

Czerwonowłosa wiedźma...

Moje spotkanie z kobiecością

Życie w rozkwicie :)