Bakcyl

Dziś dzień św. Łucji czyli także święto mojej córci.
To dobry czas, czas palenia świeczek i pieczenia i domowania. Dla mnie jednak to także trudny czas. Pisałam wcześniej, że uczę się wszystkiego od podstaw, sama. Może tym bardziej powinnam docenić moje nawet niezbyt udane próby kreowania domowego gniazda :)
Z okazji dzisiejszego święta powstały piękne ulepki, dumnie nazwane bułeczkami świętej Łucji (Lussekatter-kotki lub ewentualnie oczka św. Łucji ;)) Lucia ochoczo wtykała rodzynki w ciasto a efekcie zagapienia się na Elmo, bułeczki zarumieniły się na czekoladowo:) Dom pachniała caaaały. Wspaniałe wrażenie!
Potem zrobiłyśmy razem świąteczny stroik wiszący pod lampą. Wygląda pięknie i naprawdę jestem z niego dumna, to moje pierwsze w życiu próby stworzenia świątecznej atmosfery w domu.
Zagniotłam też ciasto na dojrzewający piernik i pierniczki:) Piękna, pachnąca kulka, która ma w sobie wielką obietnicę smaku:)
A potem mąż przyniósł magazyn Live Ikea family, zabrał Lucię do dziadków i była już tylko kawa orkiszowa z mlekiem kokosowym i odpoczynek :D
Tuż przed nocą przygotowuję też ciasto na chleb a jutro...pieczenie!
Chyba łyknęłam bakcyla...

 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wrzesień...zanurzam się w międzyczasie...

Gdzie mieszka miłość?

Kobiecość, w której żyję.

Chudy pasztet :) czyli moje pierwsze kroki na poważnie;):)

Idę pod prąd...już podjęłam decyzję.

Branie w posiadanie...

Czerwonowłosa wiedźma...

Moje spotkanie z kobiecością

Życie w rozkwicie :)