Przepadam!
Zachwyca mnie zachłanność dzieci w próbowaniu i opisywaniu życia.
Dostał mi się dziecięcy egzemplarz odkrywcy:) Może moja córeczka zostanie kiedyś jakiś znanym, genialnym kucharzem eksplorującym nowe doznania smakowe, bo na razie na to się zanosi.
Łucja ma dziwaczne upodobania.
Lubi świeczki. W każdym zaprzyjaźnionym domu ma swoją, którą za każdym razem obgryza ze smakiem. Najbardziej lubi te z wosku pszczelego, ale taką świeczkę ma do dyspozycji tylko u mamy chrzestnej. Nie pogardzi jednak zwykłą białą parafiną, tee-light też jest ok.
Lubi kremy. Nie dziwiło by mnie to zbytnio, gdyby chodziło o smarowanie się (w końcu rośnie nam mała kobietka), jednak Lucia upodobała sobie zjadanie całych tubek kremu o niezbyt miłym mydlanym smaku.
Lubi też mydła, te w kostce i te w płynie, nie mówiąc już o szamponach...
Myślałam kiedyś, że to się skończy wraz z okresem wkładania wszystkiego do buzi, jednak zostało i wręcz się pogłębia wraz z możliwościami manualnymi pozwalającymi dostać się do każdego opakowania.
Nowe słowo: Przepadam!
Nie wiem skąd się wzięło:) Przyszło pewnego dnia i się rozgościło w słowniku mojej córci.
I tak, mam dziś przed oczami sytuację, gdy moje dziecko wyciskając sobie do buzi tubkę kremu do rąk, rozczula się i rozaniela mówiąc do mnie: przepadam za kremem!
Opuściłam już ręce i nie lecę na ratunek córce? tubce? Robię za to zdjęcia.
Ratuję się także myślą, że nie znam 18-latka jedzącego krem, więc pewnie z czasem przejdzie...chyba, że mam pod dachem przeszłego odkrywcę nowych smaków, genialnych nut zapachowych lub innych wynalazków.
Dostał mi się dziecięcy egzemplarz odkrywcy:) Może moja córeczka zostanie kiedyś jakiś znanym, genialnym kucharzem eksplorującym nowe doznania smakowe, bo na razie na to się zanosi.
Łucja ma dziwaczne upodobania.
Lubi świeczki. W każdym zaprzyjaźnionym domu ma swoją, którą za każdym razem obgryza ze smakiem. Najbardziej lubi te z wosku pszczelego, ale taką świeczkę ma do dyspozycji tylko u mamy chrzestnej. Nie pogardzi jednak zwykłą białą parafiną, tee-light też jest ok.
Lubi kremy. Nie dziwiło by mnie to zbytnio, gdyby chodziło o smarowanie się (w końcu rośnie nam mała kobietka), jednak Lucia upodobała sobie zjadanie całych tubek kremu o niezbyt miłym mydlanym smaku.
Lubi też mydła, te w kostce i te w płynie, nie mówiąc już o szamponach...
Myślałam kiedyś, że to się skończy wraz z okresem wkładania wszystkiego do buzi, jednak zostało i wręcz się pogłębia wraz z możliwościami manualnymi pozwalającymi dostać się do każdego opakowania.
Nowe słowo: Przepadam!
Nie wiem skąd się wzięło:) Przyszło pewnego dnia i się rozgościło w słowniku mojej córci.
I tak, mam dziś przed oczami sytuację, gdy moje dziecko wyciskając sobie do buzi tubkę kremu do rąk, rozczula się i rozaniela mówiąc do mnie: przepadam za kremem!
Opuściłam już ręce i nie lecę na ratunek córce? tubce? Robię za to zdjęcia.
Ratuję się także myślą, że nie znam 18-latka jedzącego krem, więc pewnie z czasem przejdzie...chyba, że mam pod dachem przeszłego odkrywcę nowych smaków, genialnych nut zapachowych lub innych wynalazków.
Genialne. Nie pomyślała bym, że krem do rąk można jeść :)
OdpowiedzUsuńA jakże:) Całkiem prawdopodobne, że pod tym względem wszystko jeszcze przed Wami:)
OdpowiedzUsuń